Re: [PS2] Final Fantasy XII
: 7 sie 2010, o 13:59
No przez myśl nie przeszło mi, żeby to tłumaczyć (jak? na co? nie jestem przeciwny, ale nie jestem w stanie wymyślić żadnej alternatywy ;) ). Faktem, jest, że czasami brzmi to nieco (lekko mówiąc) radośnie, ale taki jest urok Moogli. Może i są to istoty jak wszystkie inne, ale wyglądają tak przyjemnie i milusio, że nawet to do nich pasuje i nie niesie ze sobą żadnego negatywnego przesłania czy skojarzenia ze słowem "kupa". Wszystko w porządku, kupo?
To mi przypomniało tekst z "Obłoków" (oberża w Bhujerbie), gdzie napity w trzy dupy Moogl burzy się, że widok pijanego Moogla jest dla nas czymś dziwnym. Może i wygląda jak dziecko, ale jest znacznie starszy od nas i wiele w życiu doświadczył (oczywiście myląc w pijackim poplątaniu słowa i znaczenia, ale nie pamiętam teraz, jak dokładnie to brzmiało).
PS. Odmianę przyjąłem
Moogl/Moogle
Moogla/Moogli
Mooglowi/Mooglom
Moogla/Moogle
Mooglem/Mooglami
Mooglu/Mooglach
Mooglu/Moogle
I nie, nie spolszczyłem tego fonetycznie to Mugl/Mógl (żeby uniknąć skojarzenia ze słowem "Mógł"). "Mooglowie" dla liczby mnogiej także odpadają, że względu na ich aparycję. Moogiel brzmi jakby to warszawiak tworzył (nie mam nic przeciwko warszawiakom i ich mowie, ale dziwnie to brzmi). Moogol trąci Harry Potterem, a tego bym nie zdzierżył.
W każdym razie sama nazwa brzmi całkiem znośnie. Jedyna rzecz, co do której nie mam przekonania, to nazwa usługi "moogling", którą roboczo nazwałem mooglowaniem, ale przedziwacznie to brzmi, więc w ostatecznej wersji pewnie się zmieni.
Gdyby to była typowa onomatopeja, znalazłby się jakiś dobry odpowiednik, ale tutaj nawet tak nie jest.
Np. w przypadku chocobo, wydawany przez nich dźwięk (kweeh) jest tłumaczony jako "kwi" (nie kwiczenie, bo kwiczą świnie, ale kwilenie, które jest odgłosem ptaków). Nie, "ćwir" w żadnym przypadku ;). Ćwir to mogą robić małe wróbelki, a nie ptaszysko ważące ze 250kg.
BTW. Z odgłosami tak już jest, że każdy opisze je inaczej. Np. wg. mnie moje papugi wydają odgłosy, które można opisać jako:
"skurwił, skurwił, skurwił, skurwił" przerywane przez "terle, terle, terle, terle". Wieczorem samce wrzeszczą "tu tłi, tłidit", cmokając co jakiś czas do samic coś w rodzaju "tset, tsyt, tset, tsyt". Oprócz tego wygwizdują jakieś sztuczne dźwięki i melodyjki, których zostały nauczone (taa... kiedyś myślałem, że ten dźwięk towarzyszący otworzeniu drzwi w niektórych sklepach "fiuuuuu, fiuuu" będzie fajny, ale jak się tego słucha przez pół dnia, to potrafi nieźle denerwować ;). Niestety znacznie łatwiej nauczyć je czegoś, niż oduczyć ).
To mi przypomniało tekst z "Obłoków" (oberża w Bhujerbie), gdzie napity w trzy dupy Moogl burzy się, że widok pijanego Moogla jest dla nas czymś dziwnym. Może i wygląda jak dziecko, ale jest znacznie starszy od nas i wiele w życiu doświadczył (oczywiście myląc w pijackim poplątaniu słowa i znaczenia, ale nie pamiętam teraz, jak dokładnie to brzmiało).
PS. Odmianę przyjąłem
Moogl/Moogle
Moogla/Moogli
Mooglowi/Mooglom
Moogla/Moogle
Mooglem/Mooglami
Mooglu/Mooglach
Mooglu/Moogle
I nie, nie spolszczyłem tego fonetycznie to Mugl/Mógl (żeby uniknąć skojarzenia ze słowem "Mógł"). "Mooglowie" dla liczby mnogiej także odpadają, że względu na ich aparycję. Moogiel brzmi jakby to warszawiak tworzył (nie mam nic przeciwko warszawiakom i ich mowie, ale dziwnie to brzmi). Moogol trąci Harry Potterem, a tego bym nie zdzierżył.
W każdym razie sama nazwa brzmi całkiem znośnie. Jedyna rzecz, co do której nie mam przekonania, to nazwa usługi "moogling", którą roboczo nazwałem mooglowaniem, ale przedziwacznie to brzmi, więc w ostatecznej wersji pewnie się zmieni.
Gdyby to była typowa onomatopeja, znalazłby się jakiś dobry odpowiednik, ale tutaj nawet tak nie jest.
Np. w przypadku chocobo, wydawany przez nich dźwięk (kweeh) jest tłumaczony jako "kwi" (nie kwiczenie, bo kwiczą świnie, ale kwilenie, które jest odgłosem ptaków). Nie, "ćwir" w żadnym przypadku ;). Ćwir to mogą robić małe wróbelki, a nie ptaszysko ważące ze 250kg.
BTW. Z odgłosami tak już jest, że każdy opisze je inaczej. Np. wg. mnie moje papugi wydają odgłosy, które można opisać jako:
"skurwił, skurwił, skurwił, skurwił" przerywane przez "terle, terle, terle, terle". Wieczorem samce wrzeszczą "tu tłi, tłidit", cmokając co jakiś czas do samic coś w rodzaju "tset, tsyt, tset, tsyt". Oprócz tego wygwizdują jakieś sztuczne dźwięki i melodyjki, których zostały nauczone (taa... kiedyś myślałem, że ten dźwięk towarzyszący otworzeniu drzwi w niektórych sklepach "fiuuuuu, fiuuu" będzie fajny, ale jak się tego słucha przez pół dnia, to potrafi nieźle denerwować ;). Niestety znacznie łatwiej nauczyć je czegoś, niż oduczyć ).