10 lat istnienia Graj Po Polsku!

Jak GPP stało się… GPP

Na Graj Po Polsku (które wówczas nazywało się PCRH) trafiłem 11 listopada 2008 roku, kierując się linkiem z Adventure Zone, a skusiła mnie informacja o tym, że ktoś rozpoczął tłumaczenie „Broken Sword: The Shadow of the Templars”. Tłumaczenie tego tytułu interesowało mnie od dawna i ostatecznie dopiąłem swego, wydając konkretną poprawkę do spolszczenia zespołu Manuela Czaszki. Rejestrując się, od razu dorzuciłem do puli spolszczeń dwa moje projekty: ukończony solowy „Pięć Śmiertelnych Demonów” (krótka, darmowa przygodówka OffStudio) i będący na ukończeniu zespołowy „Pięć Magicznych Amuletów” (też OffStudio, darmowa, ale już o przyzwoitej długości). Pierwszym projektem, za jaki się zabrałem na GPP, była „Bestia w ludzkim ciele”, czyli druga część przygód Gabriela Knighta.

Dlaczego akurat druga, a nie pierwsza, starsza? Po pierwsze dlatego, że spolszczenie do pierwszej już ogłosił Manuel Czaszka, więc pozostała tylko druga. Aczkolwiek historia potoczyła się tak, że po ukończeniu (wykończeniu ;) „Bestii”, przejąłem od Manuela tłumaczenie „Grzechów Ojców” i doprowadziłem je do końca. Po drugie dlatego, że już w 2002 korciło mnie spolszczenie tej gry, jednak nie zdawałem sobie sprawy z istnienia narzędzi, które to umożliwiały (a części z nich jeszcze wówczas nie było). W roku 2002 tłumaczyłem tę grę „na żywo”, podczas gdy Agnieszka (moja żona) grała sobie w nią. Po prostu siedziałem obok i na bieżąco tłumaczyłem wypowiedzi postaci, komunikaty interfejsu, dokumenty. Wszystko było dobrze w początkowych sekwencjach, ponieważ niewiele się działo, ale z rozwojem fabuły akcja przyśpieszała, pojawiało się też mnóstwo dokumentów i stawało się to żmudne. Odpuściliśmy sobie w rozdziale trzecim, gdyż pojawiało się tam sporo postaci i wiele rozbudowanych opcji dialogowych, a do tego doszła pewna nieliniowość rozgrywki. Oboje uznaliśmy, że musiałbym jej zabawę popsuć, wskazując jaką opcję lub przedmiot ma następnie kliknąć, gdzie się udać, itp., a to nie miałoby sensu.

Dlaczego w ogóle seria „Gabriel Knight”? To jedna z moich ulubionych serii gier przygodowych.

Tyle o mnie, więcej informacji znajdziecie na forum Graj Po Polsku. Chciałbym się skoncentrować na tym, jak GPP stało się GPP. Jak wspomniałem na wstępie, inicjatywa, która powstała w maju 2008 roku początkowo nosiła nazwę PCRH – Polskie Centrum RomHackingu i zrzeszała głównie fanów konsol, w większości techników, którzy zajmowali się modyfikacją (hackingiem) gier, w tym tłumaczeniami. O samych początkach działalności i o przyczynach zrzeszenia się pod wspólną banderą powinny się wypowiedzieć osoby wówczas tworzące PCRH, i liczę na to, że ktoś z założycieli opisze to szerszej publiczności, gdyż co prawda wiele z tych kwestii można znaleźć w zakamarkach forum, ale kto by tam grzebał – wszyscy czekają na „LiS” ;)

Moje pojawienie się na PCRH zbiegło się w czasie z „wysypem” pecetowców i tłumaczy, bo może nie naraz, ale w niewielkim przedziale czasowym zaczęliśmy stanowić sporą frakcję, jeśli nie większość stałych bywalców strony i forum. Zaczęły zawiązywać się „sojusze”, tłumacze, graficy i technicy dobierali się w zespoły, toczyły się też mniejsze i większe spory – zarówno tłumaczeniowe, jak i dotyczące profilu strony. I jeden z tych sporów doprowadził do zmiany nazwy inicjatywy z PCRH na Graj Po Polsku. W trakcie szerokiej i momentami dosyć burzliwej dyskusji, większość bywalców zgodziła się ze stwierdzeniem, że zajmujemy się głównie tłumaczeniami, a nie „modami”, zatem zmiana nazwy była jak najbardziej na miejscu. W lutym 2009 roku zarejestrowana została domena grajpopolsku.pl, rozpoczęły się też prace nad nowym wyglądem strony i forum. I żyli długo i szczęśliwie…

O, nie! To był dopiero początek tej historii. W pewnym momencie inicjatywa napotkała na ostry opór „betonu” – kilku osób przeciwnych zmianom, które akurat pechowo miały większość uprawnień administracyjnych: forum, strona, FTP, strona na FB…

Nie będę wymieniał tych osób, które w tamtym czasie „bruździły”. Po pierwsze, część z nich w niesławie dawno opuściła GPP, po drugie reszta – choć zatwardziali byli jak diabli – w pewnym momencie poszła po rozum do głowy i zgodziła się z wolą większości, co więcej, pomogli w dalszym rozwoju portalu. Jednak początkowo to tak cukierkowo nie wyglądało i losy strony były niepewne, aby odzyskać uprawnienia administracyjne, trzeba było użyć kilku forteli, najistotniejsze jest to, że się w końcu udało, choć rzecz trwała czas dłuższy i w końcu w lutym 2010 zawiązała się mejlingowa „Grupa Trzymająca Władzę”. Mejlingowa, gdyż z racji braku dostępu do zamkniętego forum administracyjnego, początkowo kontaktowaliśmy przez mejle. Ustalone zostały dosyć szczegółowe plany działania, większość z nich wprowadzaliśmy w życie natychmiast, część rzeczy jednak została odłożona na odleglejszą przyszłość. I tak już zostało.

mendosa

 

Swoją przygodę z Graj Po Polsku rozpoczęłam w 2016 roku. Po trzech latach filologii angielskiej zdecydowałam się kontynuować kierunek na studiach magisterskich, rozszerzając podstawę o specjalizację tłumaczenia pisemne. Prawnicze, techniczne, ekonomiczne, literackie, audiowizualne… czegoś mi tu brakowało. Wtedy też wpadłam na pomysł połączenia moich dwóch pasji – gier komputerowych i języka angielskiego. Aby zdobyć doświadczenie, postanowiłam napisać do GPP.

Tak. Zgłosiłam się nie dlatego, że przyświecała mi szlachetna misja przybliżenia zagranicznych gier polskiemu odbiorcy. Był to bardziej praktyczny, przyziemny powód: wpis do CV (tutaj wstaw śmieszny obrazek „będziecie mieli do portfolio”). Pierwszym projektem, w którym brałam udział, było tłumaczenie gry Game of Thrones od Telltale Games. Spodobało mi się. Miła atmosfera w zespole, ciekawy projekt, czego chcieć więcej. Później dochodziły kolejne. Firewatch, SOMA, Dreamfall Chapters, This is the Police, Saltlands i wiele, wiele innych. W sumie doliczyłam się około 15 projektów, w których maczałam palce. Jako tłumacz, korektor, tester… a przede wszystkim jako członek zespołu GPP.

Czas minął, ukończyłam filologię angielską, ukończyłam inne studia podyplomowe, wyprowadziłam się do jeszcze większego miasta, znalazłam pracę (a zdobyte tu doświadczenie okazało się niezwykle pomocne!) i… coś mnie wciąż trzyma w GPP. Poznałam tutaj wielu pomocnych, uzdolnionych ludzi, z którym do dzisiaj mam kontakt. Choć, przyznaję, nie zawsze mam czas, by religijnie siadać do tłumaczenia, korekty, testów, to zawsze staram się pomagać, jak mogę. Jest to dla mnie rozwijająca i dająca wiele satysfakcji pasja.

dinosaur

Ogłoszenia Publicystyka

O autorze

Norek

Twórca Graj po polsku, japonista, tłumacz, korektor, tester.